Z góry przepraszam, że jest to dość długie i napisałem to w innym celu, ale jest to szczegółowa dyskusja na temat łodzi typu double ender, która zaczyna się od odrobiny historii.
Kiedy spojrzysz na naprawdę stare łodzie typu double ender (egipskie barki pasażerskie, statki wikingów, kajaki, handlowcy Skerry), zauważysz pewne wspólne cechy. Ogólnie rzecz biorąc, jak na swoje czasy, te statki miały tendencję do bycia dość lekkimi i szybkimi i miały być napędzane z dość dużą prędkością przy stosunkowo niewielkiej mocy. Tradycyjna (do końca XIX wieku) łódź typu double ender miała w rzeczywistości bardzo smukłe końce i uciążliwą środkową część. Kształt ten ewoluował w celu uzyskania prędkości i dzielności morskiej w statkach o niskiej mocy (niskiej stabilności) i małej objętości.
Ta łódź typu double ender o smukłych końcach była doskonałym kształtem do trudnych warunków morskich. Teoretycznie, gdy łódź płynie przed pękającymi falami, jej własny ślad może zakłócać fale na rufie i powodować ich pękanie. Te łodzie typu double ender o smukłych końcach wytwarzały mniejsze ślady, a więc mniej prawdopodobne było, że fale będą się na nich załamywać od rufy. Jeśli fala rzeczywiście się załamała, nie zderzała się z płaską powierzchnią pawęży. (To także powód, dla którego pawęże na tradycyjnych łodziach miały taki sam przechył, jak miały.)
To wszystko dobrze sprawdza się w przypadku lekkich jednostek roboczych z minimalnymi źródłami zasilania. Kiedy te łodzie stały się bardziej uciążliwe, zaczęły mieć inny zestaw problemów. Jednym z kluczowych problemów z bardziej obciążonymi łodziami typu double ender o smukłych końcach było to, że nie miały one takiej rezerwy pływalności jak łodzie z pawężami, a fale mogły nie załamywać się w ich śladzie, ale mogły zostać zalane (zalane od rufy przez doganiającą falę).
Rzymskie i średniowieczne statki handlowe, dobrze znane badaczom, były łodziami typu double ender poniżej i powyżej linii wodnej, ale z pewnością nie miały lekkiego wyporu - kogi, szuty i fluyty średniowiecza i renesansu były pojemnymi, powolnymi, przewoźnikami ładunków.
Powody, dla których te statki i większość europejskich łodzi rybackich do niedawna, czy to norweskich, szkockich, duńskich, holenderskich, hiszpańskich, maltańskich czy greckich, są łodziami typu double ender, są dwojakie; Po pierwsze, ten typ rufy jest łatwy, niezawodny i prawie tak samo tani w budowie z drewna.
Innym powodem wczesnego użycia łodzi typu double ender jest to, że te jednostki robocze musiały/muszą leżeć obok siebie w bliskim sąsiedztwie w sztucznych portach. Łódź typu double ender jest mniej narażona na uszkodzenia od łodzi obok. W takich okolicznościach można znaleźć łodzie typu double ender.
Gdzie indziej, jak na wybrzeżu Bretanii we Francji lub na wschodnim wybrzeżu Anglii, gdzie warunki na morzu są równie złe, ale są naturalne porty, ujścia rzek itp., można znaleźć pawęże i rufy z kontrpawężami. Pawęż zapewnia większą pływalność na rufie i lepiej nadaje się do kadłuba o dużym wyporze, będąc jednocześnie prawie tak samo tanim w budowie. Rufa z kontrpawężą zapewnia bardziej suchy pokład rufowy (ważne w żaglowcach, które były sterowane z nadbudówki rufowej) i więcej miejsca do obsługi żagli (i sieci na łodziach rybackich).
To właśnie w latach 1800. pojawia się Colin Archer w poszukiwaniu sposobu na budowę łodzi, które nie powodowałyby załamywania się fal, ale które miałyby również wystarczającą rezerwę pływalności na końcach. Kiedy studiujesz linie projektu Colina Archera, były one naprawdę niesamowite. Nie były to delikatne łodzie, w żadnym wypadku. Były naprawdę solidne. Musiały być. Były to łodzie ratunkowe i łodzie pilotowe, które musiały być w stanie stanąć na posterunku w najgorszych warunkach Morza Północnego i nadal docierać na miejsce spotkania. Musiały być w stanie żeglować przy słabym wietrze i musiały być w stanie oprzeć się o osiadły statek i znosić uderzenia podczas ratowania ludzi i mienia. Zyskały reputację dzięki swojej dzielności morskiej i zdolności do wytrzymywania najgorszych warunków, jakie oferowała natura.
Archer był teoretykiem i szukał sposobu na zaprojektowanie potężnych łodzi z potężnymi olinowaniami, które nadal byłyby zrównoważone. Archer miał również ogromną zdolność modelowania linii tych ciężkich łodzi, tak aby miały one sprawiedliwość linii i smukłość linii wodnej, która nie jest od razu widoczna na pierwszy rzut oka. Są to zwodnicze łodzie na wiele sposobów. Pomimo całej swojej wagi były to łodzie, którymi można było stosunkowo łatwo sterować. Były w stanie rozkładać naprawdę ogromne plany żagli lub być zwinięte do chusteczki.
Z wszystkich opisów, które kiedykolwiek czytałem, nie były to łatwe łodzie do żeglowania. Nie były to łodzie typu double ender o smukłych końcach, „żeglowane przez mężczyznę i chłopca”, uosabiane przez łodzie takie jak wielorybnicy Tancock, spopularyzowane w rybołówstwie u wybrzeży Nowej Szkocji. Wymagały dużych załóg i dużej siły fizycznej do żeglowania i do pewnego stopnia przetrwały również dzięki żelaznej woli swoich załóg.
Później pojawia się Atkins, który bierze łodzie ratunkowe Colina Archera i adaptuje je do jachtów. Atkins, podobnie jak Archer, jest mistrzem starannie wymodelowanej formy kadłuba i na wiele sposobów jego „Ingrid” jest definitywnym przykładem udanego jachtu typu Colin Archer. Stosunkowo smukłe, a jednocześnie pływające i uciążliwe, „Ingrid” są mistrzowskim przykładem sztuki projektowania jachtów z naciskiem na sztukę. Wciąż słyszę, jak ludzie odnoszą się do tych łodzi jako szybkich. Są szybkie jak na to, czym są, ale w sensie względnym, nawet w trudnych warunkach, nie są szybkie w porównaniu z bardziej nowoczesnymi konstrukcjami.
Podobno mają również bardzo komfortowe ruchy na morzu. Podejrzewam, że jest to bardziej produkt ich okrągłego dna i przekrojów w kształcie kieliszka do wina niż ich podwójnych końców. „Ingrid” i „Eric” dokonały cudów, wpajając ideę, że jachty typu double ender stanowią pewien ideał dla rejsów dalekomorskich. To pojęcie ideału zostało dodatkowo osadzone przez wszechobecne kecze Hanna Tahiti i Gulfweed.
Pod koniec lat 60. łodzie typu double ender zaczęto postrzegać jako relikty przeszłości. Dobrze wymodelowane łodzie typu double ender nie są łatwe do formowania w włóknie szklanym, ponieważ często występowało pewne pochylenie w rufie, co utrudniało ich usunięcie z formy jednoczęściowej.
Prawdopodobnie pozostałoby tak, gdyby wczesnych lat 70. nie rozpoczęła się moda na łodzie charakterystyczne. W tamtym czasie cała ta sprawa z łodziami charakterystycznymi była trudna do pojęcia. Po dziesięcioleciach nagle dziobnice i uformowane w szwach desek stały się popularne. (Jeśli faktycznie posiadałeś drewnianą łódź, robiłeś wszystko, aby ukryć szwy i sprawić, by burty wyglądały „jak z włókna szklanego”, ale nagle łodzie z włókna szklanego były budowane pokazując „szwy”.)
Pojawiając się we wczesnych dniach tego okresu patrzenia wstecz, na scenę wkroczył Westsail 32. Westsail 32 to wersja z włókna szklanego „Erica” Atkinsa, zmodyfikowana w celu zapewnienia większej przestrzeni poniżej i ułatwienia formowania w szkle. Westsail dość szybko stał się ikoną dla „poważnej łodzi do rejsów po błękitnych wodach”. Wyśmiewane jako ciężkie, powolne i mokre, wiele z nich zostało kupionych przez pozy i naśladowców, w rzeczywistości Westsails okazały się trwałymi łodziami z godnym podziwu rekordem rejsów.
To, co zrobiły Westsails i podobne im łodzie, to skupienie się na rosnącej przepaści między „krążownikami-wyścigowcami” a specjalnie zbudowanymi łodziami offshore. Właśnie wtedy na scenie pojawił się młody Bob Perry. Zawsze wierzyłem, że celem Boba przy projektowaniu Valiant 40 było zaprojektowanie łodzi, która wypełni tę lukę. Widziany dzisiaj Valiant 40 wydaje się bardzo solidny i konserwatywny, ale w swoich czasach Valiant 40 był rewolucyjny. Jeśli spojrzysz na przekroje i linie wodne podwozia Valianta, były one znacznie bardziej podobne do wczesnych łodzi IOR zaprojektowanych przez Sparkmana i Stephensa (jak Tartan 41) niż do czegokolwiek, co zaprojektował Colin Archer. Oczywiście nieco bardziej uciążliwy, Valiant 40 odważył się być łodzią o umiarkowanym wyporze (jak na tamte czasy) ze stępką płetwową/sterem szpadlowym przeznaczoną do poważnych rejsów offshore.
Podejrzewam również z artykułów, które widziałem na przestrzeni lat, że kabina rufowa i rufa typu canoe zostały wybrane nie ze względu na jakąś inherentną oczywistą przewagę żeglarską lub zdolność do utrzymywania się na morzu, ale jako jasne stwierdzenie, że Valiant 40 był i jest przeznaczony jako poważna łódź offshore. Jeśli uważnie przyjrzysz się rufie Valianta 40, w żaden sposób nie przypomina ona tradycyjnej rufy typu canoe wybranej ze względu na niskie wytwarzanie fal i niski opór. Jest to bardzo mocna rufa, zgodna z bardziej nowoczesnymi liniami i podwoziem Valianta.
Oczywiście dla każdego genialnego pomysłu projektowego istnieje cała masa głupich kopii. Rysując kilka łodzi typu double ender w swoim czasie, naprawdę myślę, że wymagają one więcej umiejętności niż jakakolwiek inna forma kadłuba, aby zrobić to dobrze. Źle zrobione są nieporęczne w wyglądzie i oferują niewiele zalet ze wszystkimi wadami łodzi typu double ender. Perry zrobił to dobrze (moim zdaniem, być może bardziej w przypadku 37-stopowego Esprita), ale wielu projektantów nigdy tego nie zrobiło. Projektanci tacy jak Garden, Benford i Crealock zaprojektowali wiele wspaniałych łodzi typu double ender, ale myślę, że Bob Perry był tam we właściwym czasie z projektem, który naprawdę rozumiał problem i dobrze wyglądał, robiąc to.
Zatem wracając do pierwotnego pytania: „Jakie są zalety i wady łodzi typu double ender?”
Jeśli rufa nie jest starannie wymodelowana i dopasowana do innych właściwości projektu, nie ma żadnych inherentnych zalet łodzi typu double ender; wcale żadnych. Prawidłowo zaprojektowane w modelu o smukłych końcach, oferują niższy opór przy niskich prędkościach, mniejsze wytwarzanie fal i czystszy ślad, który rzadziej powoduje załamywanie się fal na rufie. Prawidłowo wymodelowane w modelu rufy typu canoe, oferują dużą rezerwę pływalności na końcach przy minimalnym zwisie rufy w celu zmniejszenia kołysania. Oferują również mniej narożników, na których mogą się zaczepiać liny, co było znacznie ważniejsze w czasach olinowania gaflowego z bomami, które zwisały z pawęży.
Wadą jest to, że łodzie typu double ender mają tendencję do posiadania znacznie mniej miejsca na rufie na swoją długość niż łódź z pawężą. Oznacza to bardziej ciasny kokpit (lub kabinę rufową). Pod względem osiągów żeglarskich, z nowoczesnymi olinowaniami i podwoziami, trudniej jest sprawić, by łódź z rufą typu canoe współpracowała z nowoczesnymi podwoziami, które są zaprojektowane do surfowania, a czasem do planowania. Oznacza to, że nie nadają się one do dzisiejszych lżejszych, szybszych zasad projektowania. To nie problem, jeśli interesuje Cię cięższy, bardziej uciążliwy, dalekomorski krążownik, ale jeśli Twoim celem jest rejs po wybrzeżu lub rejs offshore o wysokich osiągach, gdzie prędkość staje się ważniejsza niż przewożenie dużej ilości „rzeczy” na krótkiej długości żeglarskiej, to rufa typu canoe może nie mieć sensu. Łodzie z rufą typu canoe mogą być nieco droższe w produkcji w szkle, ponieważ często wymagają specjalnych form do obsługi pochylenia w rufie.
Z punktu widzenia żeglugi, większość łodzi typu double ender oddaje trochę początkowej stabilności, co przekłada się na zmniejszoną zdolność przenoszenia żagli i z tym, konieczność wcześniejszego zmniejszenia żagli. O ile nie są długie i wąskie, brakuje im „nośności”, aby osiągnąć przyzwoite prędkości na wiatr i z silnikiem, bez przykucania rufy i znacznego zwiększania oporu i zużycia paliwa.
Ale są też praktyczne problemy z rufą typu canoe. W praktycznym sensie, zwężone końce utrudniają przenoszenie pontonu w żurawikach lub instalowanie typów paneli słonecznych, które stają się coraz bardziej popularne. Utrata objętości na rufie utrudnia przenoszenie ciężaru pełnowymiarowego pontonu po zainstalowaniu żurawików. Zmniejszenie użytecznej powierzchni pokładu i objętości wewnętrznej skutkuje łodziami, które są małe jak na swoją długość i są równoważne być może łodzi o 15-20% mniejszej pod względem użytecznej przestrzeni i zdolności żeglarskich.
Na obecnym etapie postrzegam najnowszą generację łodzi typu double ender głównie jako deklarację mody. Większość z nas żegluje na łodziach, które kupiliśmy, ponieważ je lubimy. Lubimy je z wielu powodów, z których jednym z najważniejszych może być po prostu to, że podoba nam się ich wygląd. Myślę, że dzisiejsze łodzie typu double ender często niosą ze sobą różnorodne cechy, które przyciągają określony rodzaj żeglarza (lub kogoś, kto chce być tego typu żeglarzem).
Ale w końcu, dla mnie, przy priorytetowym traktowaniu kryteriów wyboru łodzi do rejsów dalekomorskich, najpoważniejszą kwestią musi być praktyczny i funkcjonalny aspekt danej łodzi. Estetyka może odgrywać rolę, ale jeśli planuje się wyjście w morze na długi czas, ta rola musi być drugorzędna. I z tego punktu widzenia uznałbym łódź typu double ender za zobowiązanie, a nie atut.
Z poważaniem
Jeff